Tydzień już po wystawie i dla tych, co nie byli, pozwolę sobie wstawić małą fotorelację, oczywiście z akwarystycznym akcentem.
Jak w nazwie na plakacie, były to dni orchidei wszelkich maści. Z zadowoleniem na koniec stwierdziliśmy, że różnorodność była większa niż w zeszłym roku, ale do rzeczy:
Najwięcej było mieszańców cattlei i laelii, które zapachem mogą rywalizować z niejednym perfumem:
a także popularnych "marketówek", czyli phalaenopsisów:
ich botanicznych kuzynów:
dendrobiów:
i vand:
Cymbidia, głównie przeznaczane na kwiat cięty, tak też się prezentowały:
ale były też w swojej naturalnej postaci:
Storczyki naziemne i naskalne reprezentowały paphiopedila:
phragmipedia:
pleione:
cypripedia, które z powodzeniem można wysadzić do ogródka:
Z rzadziej spotykanych trafiła się masdevallia:
epidendrum i zygopetalum:
czy psychopsis, który może w sprzyjających warunkach kwitnąć kilka lat na jednym pędzie, ale tylko jednym kwiatem na raz:
Oprócz storczyków były też owadożery:
oraz cytrusy:
niektóre o niezwykłych, choć niejadalnych owocach:
Koleżanki wymyśliły też kompozycje w szkle, bliższe akwarystycznemu sercu:
A ja z levoniową urobiliśmy się nad takim cusiem z wodospadem i romantycznie plumkającą wodą:
gdzie w roli głównej wystąpił mój własny botanik - phalaenopsis equestris, który jako jeden z dwóch storczyków "łaskawie" na tą wystawę był mi zakwitł. Reszta mnie kompletnie - i to z góry na dół sikiem prostym - olała.
Całości dopełniały Zatoczki Okrągłego Stołu, które to levoniowa chyba głodzi. Co ranek musiałem odmulać, a nie było łatwo, bo piasek kompletnie zaśluziły:
Były też krewetki, ale znalazły dziurę i na 30 sztuk z przodu, wabione usilnie jedzeniem, łaziło może z pięć. Reszta siedziała pod filtrem - nie upchalilśmy wystarczająco subwasertangiem. Wszystko poza tym zjadały im ślimaki.
Tyle. Nie wszystkie ufocililśmy. Zapraszamy za rok!