"Dokąd zmierzasz akwarystyko?"
: 10 lutego 2014, 16:21
Na prośbę kilku użytkowników forum zamieszczam artykuł naszego autorstwa (mojego i mojej żony), będący polemiką z tezami Pana Pawła Zarzyńskiego, zamieszczonymi w grudniowym numerze MA. Artykuł powstał na prośbę byłego już (niestety) redaktora naczelnego MA, Pana dr Pawła Czapczyka. W styczniowym numerze ukazała się polemika Pana dr Huberta Zientka. Wygląda chyba na to, że nasz materiał poszedł do kosza lub na półkę.
Nie cytuję artykułu Pana Pawła Zarzyńskiego, ponieważ możecie go sobie poczytać otwierając grudniowy nr MA. Przy okazji, jako aktywny uczestnik innego forum zazdroszczę Wam trochę profesjonalnie zrobionej prezentacji MA na Waszym forum.
Teraz do rzeczy:
Anna i Aleksander Bielscy
Dokąd idziesz, akwarystyko? – artykuł polemiczny z dużą dozą ironii oraz autoironii
Tytułem wstępu
Lubię polemizować, nawet, jeżeli zgadzam się z tezami interlokutora. Ten typ tak ma. Dlaczego - ponieważ już w liceum nauczono mnie, że tylko poprzez dyskusję można dojść do prawdy (wielkie słowo). My, ówcześni uczniowie dyskutowaliśmy żarliwie między sobą na temat muzyki. Pytanie kto lepszy - Beatlesi, czy Rolling Stonesi, było tylko rozgrzewką – na sceny wchodziła cała kupa zaje…ch kapel – Doors, Pink Floyd, Emerson Lake & Palmer, Chicago, i długo, długo by jeszcze wymieniać. Dyskutowaliśmy z nauczycielami - niby dlaczego Mickiewicz ma być lepszy od Norwida? Mickiewicz był dla nas nudny, za to „Bema pamięci rapsod żałobny” Norwida Cz. Niemen zaśpiewał wybornie. Z nauczycielami prowadziliśmy też inne dyskusje - dlaczego ekonomia socjalistyczna ma być lepsza od kapitalistycznej? W tamtych latach (przełom 60. i 70.) ten ostatni temat był bardzo niebezpieczny, a jednak szkoła, do której chodziłem umożliwiała takie dyskusje. Zwykle mieliśmy przedwojennych nauczycieli, widomo było, że w sprawach ustrojowych myśleli podobnie, program nauczania wymuszał na nich przedstawianie samych zalet słusznie minionego już ustroju, a jednak z wielką klasą umieli bronić jedynie słusznych wtedy tez. Z liceum wyniosłem zamiłowanie do polemik i definicję prawdy, którą sami wtedy ukuliśmy – Prawda jest jedna, niepodzielna i zawsze leży pośrodku. Potem poznałem też wiele innych Prawd, z których najbardziej podobała mi się definicja ks. Józefa Tischnera:
Są trzy prawdy - prawda, półprawda i gówno prawda.
Pozwolę sobie trochę się pomądrzyć, bo z dwóch różnych prawd dotyczących tego samego tematu może wyniknąć Prawda zbliżona choć na kciuk do prawdy obiektywnej, choć taka nie istnieje.
Panie Pawle, mam nieodparte wrażenie, że kierunki rozwoju akwarystyki nie dają Panu spać. Już kiedyś zadawał Pan sobie to pytanie (o tym dalej).
Nie mamy aż takiego doświadczenia akwarystycznego jak Pan, ale z racji mojego wieku trochę znam się na życiu, a wyciągnięcie wniosków na temat obrazu polskiego akwarysty zajęło nam raptem 3 lata.
Akwarystyka – hobby ekscentryków?
Okładka MA z listopada 2011 jest tą, która na forach wywołała „prawdziwą burzę”. Nie mamy niestety grudniowego numeru, mamy za to styczniowy, z 2012 r, po którym, o ile pamiętam Redakcja MA podwinęła ogon pod siebie w „okładkowym szaleństwie” – dalej już było tylko poprawnie. Dla tych, którzy nie widzieli okładki ze stycznia 2012 postaram się ją opisać. Góra typowa, Magazyn Akwarium w lewym górnym rogu, na czarnym tle tytuły wiodących artykułów, poniżej w tonacji biało szarej kompozycja przecudnej urody – dwa prostopadłościenne filary „klocki”, spięte górą szklanym „klockiem” akwarium, z łukowym wycięciem od wnętrza „bramy”. Konstrukcyjnie bez zarzutu, ale pomiędzy filarami stoi blondynka. Dlaczego „ale” – bo jeżeli blondas opiera dłonie o filary, to nieuchronnie pół tony wody pierdutnie jej na głowę (przepraszam blondynki). Przypomina nieco Marlin Monroe, której białą sukienkę podwiewa pęd powietrza z przejeżdżającego pociągu metra. Modelka na okładce poszła dalej – lewe udo ma odsłonięte aż do majtek. Komu i dlaczego takie okładki przeszkadzały? Gdzie jest powiedziane, że słowo „akwarysta” jest jednoznaczne ze słowem „impotent”? Przecież zdecydowana większość z nas ma dzieci. Panie Pawle, ugiąć się pod wpływem „fenomenalnego w moim odczuciu pastiszu tejże okładki” w internecie? Jest Pan młodym człowiekiem.
Faktem jest, że jestem już dziadkiem (we wrześniu 2013 skończyłem sześćdziesiątkę), dorobiłem się dwojga wnuków, brzucha, ale w życiu nie chodziłem w porozciąganym swetrze. Dżinsy i adidasy - tak, podkoszulków nie noszę, od czasów wyjścia z wojska śpię nago, a garnitur kupuję i zakładam tylko na każdy, kolejny ślub. Po tych trzech latach aktywności na forach i kilku felietonach zamieszczonych w MA mam jedną pewność – polski akwarysta jest totalnym konserwatystą (z małymi wyjątkami), bez względu na wiek. Nie jestem socjologiem, nie mam zielonego pojęcia, jak to logicznie wytłumaczyć. To z wiekiem człowiek zaczyna sobie cenić „święty spokój”. Dlaczego jednak tylu młodych akwarystów w tak wczesnym wieku przyjmuje postawy konserwatywne? Chociaż dziadkowi Piłsudskiemu przypisuje się to powiedzenie, to podobno oryginał pochodzi od Otto von Bismarcka:
Kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie sk…synem, ale kto na starość socjalistą pozostał, ten jest po prostu głupi.
Pisze Pan o Japonii, jako kraju akwarystyką stojącego. Dla mnie Pan Amano jest genialnym biznesmenem i równie genialnym hochsztaplerem akwarystyki. Kiedyś, jako zupełnie początkujący próbowaliśmy skorzystać z Jego rad. Zbudowaliśmy krystalicznie czysty zbiornik, udało nam się kupić nawet gąbkę w białym kolorze. Nigdzie niestety nie było pompy z przezroczystego plastiku. Po tygodniu bakterie nitryfikacyjne zrobiły swoje i było „po ptakach”.
Tak się składa, że swoją pracę magisterską pisałam z akwarystyki. Pochwalę się, że dostałam za nią wyróżnienie na uczelni oraz główną nagrodę w konkursie organizowanym przez PARP „Akademicki Mistrz Innowacyjności”. Twierdzi Pan, że akwarystyka nie jest obecnie „trendy”. A jeszcze parę lat temu pisał Pan (cytaty pochodzą z mojej pracy):
„Jak stwierdza dyr. Paweł Zarzyński z firmy AQUAEL - „Jeszcze przed dwudziestu laty akwarystyka w Polsce była w dużej mierze kojarzona z hobby dla dzieci i to właśnie młodzież stanowiła największą część klientów sklepów z rybkami. Obecnie sytuacja ta uległa diametralnej zmianie. Co prawda, najmłodsi akwaryści nadal stanowią spory odsetek kupujących (co cieszy), ale obok nich wyrosła silna grupa starszych odbiorców o zupełnie innych oczekiwaniach i możliwościach finansowych”
(http://www.rynekzoologiczny.pl/pg/pl/pu ... styko.html)
a także:
Dr inż. Paweł Zarzyński, project manager w firmie Aquael, określił wyniki finansowe firmy w 2010 r jako dobre. Panujący na rynku kryzys nie wpłynął na decyzje klientów. Wzrost obrotów w 2010 r odnotowała także firma Juwel. Według prezesa Zarządu, Beaty Kaiser, „jest to dobry znak, biorąc pod uwagę tempo w jakim rozwija się rynek akwarystyczny w dobie kryzysu.”
6.6. Analiza wielkości rynku na podstawie analizy przychodów wiodących firm w branży
Na rynku polskim w branży akwarystycznej funkcjonuje sześć głównych firm (profile firm zostaną przedstawione w dalszej części). Generowane przychody tych firm świadczą o wielkości ekonomicznej rynku akwarystycznego. Poniżej przedstawiono wyniki finansowe trzech z nich. Pozostałe nie złożyły sprawozdań finansowych do KRS.
Tab. nr 19. Wielkość przychodów i zysków osiągana przez wiodące firmy z branży akwarystycznej (w zł)

Źródło: opr. wł. na podstawie danych ze strony http://www.krs-online.com.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, (23-24.03.2011 r)
Co takiego się stało Panie Pawle, że Pan tak narzeka ? Tak tylko się domyślałam, że 2010 był rokiem dobrym dla firmy. Właśnie ściągnęłam raport z KRS, gdy pisałam swoją pracę magisterską nie były dostępne te dane. Zysk może nie powala przy takiej sprzedaży, ale był. A później nastał kryzys.
Niestety, duże firmy akwarystyczne rok po roku duszą akwarystykę, wypuszczając na rynek kolejne „super”, „naj”, hiper” i „ekstra” produkty. Normalka, takie mamy czasy. Liczy się zysk, przyrost sprzedaży rok do roku i takie tam inne biznesowe dla mnie pierduły, choć z największą przyjemnością oglądam kolejne odcinki Dragons Den na BBC Knowlege.
W latach 80. każdy akwarysta musiał radzić sobie sam. Akwaria spawane był z kątowników, szkło wklejano na zwykły ówczesny kit szklarski (śmierdział specyficznie), a mimo to chłopaki na forach z rozrzewnieniem wspominają pionierskie czasy. Za oświetlenie służyła zwykła lampka, a pompki i napowietrzacze budowano z jakichś ruskich części, dla których wiodący radzieccy konstruktorzy przewidzieli zupełnie inne zastosowanie. To wtedy mój wuj w drodze wymiany barterowej stał się szczęśliwym posiadaczem noktowizora z czołgu T-72, którego z powodzeniem używał (noktowizora oczywiście, nie czołgu) do kłusowania na dzika.
Z „radzieckich czasów” pochodzi też zupełnie nie akwarystyczny, ale za to charakterystyczny dowcip o mentalności tamtej epoki:
Doroczne przyjęcie na dworze królowej brytyjskiej dla ambasadorów, Jej Wysokość ma lekką niestrawność. W pewnym momencie brytyjska królowa puszcza głośnego bąka. Natychmiast zrywa się amerykański ambasador ze słowami „excuse me”. Po piętnastu minutach sytuacja się powtarza i błyskawicznie podrywa się ambasador Francji – „excusez-moi”. 10 min później królowa puszcza potężnego bąka. „Wyorderowany” ambasador radziecki dostojnie się podnosi z kieliszkiem w ręku i oświadcza:
- Trzeci piard królowej brytyjskiej rząd radziecki bierze na siebie.
Dziś początkujący akwarysta, wchodząc do sklepu gubi się w nadmiarze produktów „naj”, „super”, „hiper”, „extra” e.t.c. Porad szuka na forach, a tam niestety, domorośli najczęściej eksperci wyrażają sprzeczne opinie. Po wizycie w sklepie i przewertowaniu setek wątków na forach początkujący akwarysta jest jeszcze bardziej skołowany niż w momencie, gdy podjął decyzję o zakupie akwarium. Sami to przerabialiśmy.
Dziś wiemy, że do prowadzenia akwarium wystarczy dobra pompa i grzałka. Te i tylko te elementy muszą zastąpić słońce, którego nie da się odtworzyć w warunkach domowych. Firmy akwarystyczne poszły już tak daleko w technicyzacji akwariów, że chyba same nie do końca wiedzą, dokąd zmierzają. Patentują jak leci, by tylko wyprzedzić konkurencję. Kilka przykładów:
„Przełącznik bimetaliczny do grzałek akwariowych” patent nr 377626
„Filtr zewnętrzny” patent nr 360008
„Pokrywa akwarium” patenty nr nr 384692, 213240
„Pompka powietrzna” patent nr 187611
„Świetlówka kompaktowa z oprawką do akwarium” patent nr 386543
itd. i itp.
Szczerze podziwiam wynalazców. Sam mam w sobie żyłkę do wymyślania różnych dziwnych rzeczy. O ile, według mnie oczywiście, ma sens doskonalenie pomp i grzałek akwariowych, o tyle wynalazek pokrywy do akwarium z odpowiednio ukształtowanym zaczepem budzi mój śmiech. Oj przydałaby się nam wydajna pompa do akwarium pozbawiona mechanicznych części, pobierająca kilka watosekund energii, że nie wspomnę o grzałce zasilanej mini pompą ciepła typu powietrze – woda. Rozmarzyłem się.
Twierdzi Pan, że liczba akwarystów w Polsce spadła z kilku milionów w latach 80. ubiegłego wieku do 600 000 obecnie (szacunkowo) i dalej spada. Mam pomysł – wśród eurodeputowanych jest zapewne kilku (kilkunastu, kilkudziesięciu?) akwarystów. Wystarczy stworzyć z nich silne lobby i wydać dyrektywę nakazującą rejestrację wszystkich akwariów w krajach członkowskich. Skoro krowy w uszach noszą żółte plakietki identyfikacyjne, dlaczego akwaria nie miałyby być ewidencjonowane. Nie takie głupoty posłowie UE wprowadzili w życie. W ten sposób firmy akwarystyczne miałyby pełny obraz rynku i potencjalne „targety” na widelcu – żyć nie umierać – produkować, patentować, sprzedawać, liczyć zyski rok do roku i zacierać ręce, kusząca perspektywa, czyż nie? Jest to nasza, autorska propozycja ratowania rynku akwarystycznego. A tak już trochę poważniej – akwarystyka już ma mało wspólnego z hobby pasjonatów, teraz jest czystą technologią.
Parę lat temu analizowałam dla potrzeb pracy magisterskiej rynek akwarystyczny w Polsce. Kilka danych:
„6.2 Analiza wielkości rynku na podstawie statystyk internetowych forów ogólnopolskich
W Polsce zarejestrowano kilkanaście ogólnopolskich forów internetowych, poświęconych akwarystyce, grupujących miłośników poszczególnych gatunków ryb lub roślin. Zamieszczona poniżej tabela przedstawia ich wykaz wraz z liczbą zarejestrowanych członków.
Tab. nr 16. Liczba zarejestrowanych użytkowników na forach akwarystycznych

Źródło: opr. wł. na podstawie http://www.klub-malawi.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.forum.superakwarium.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.apisto.pl/fa" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.forum.roslinyakwariowe.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.pkmd.pl/pl/forum" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.holenderskie.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.forum.klub-malawi.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwartstyka.com.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwartstyka.com.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.aquaforum.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwaswiat.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.klub-tanganika.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.forum.eakwarystyka.eu" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwaswiat.net" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.malawiforum.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwaforum.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.mojeakwarium.eu" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.aqwarium.fora.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.aqua-net.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.holender.fora.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, (22.03.2011 r)
Liczba forów, a zwłaszcza liczba zarejestrowanych użytkowników jest znacząca, co świadczy o dużym zainteresowaniu akwarystyką. Należy jednak zaznaczyć fakt, że jeden użytkownik może być zarejestrowany na kliku forach, a to z kolei ogranicza wielkość rynku.
6.3. Analiza wielkości rynku na podstawie statystyk internetowych forów regionalnych
Poza forami ogólnokrajowymi istnieją również fora regionalne, skupiające akwarystów „ponad podziałami”. Zamieszczona poniżej tabela przedstawia ich wykaz wraz z liczbą zarejestrowanych członków.
Tab. nr 17. Liczba zarejestrowanych użytkowników na forach regionalnych

Źródło: opr. wł. na podstawie http://www.4szyby.blogspot.com/2010/10/ ... yczne.html" onclick="window.open(this.href);return false;, (26.05.2011 r), dane o liczbie użytkowników z 22.03.2011 r
Analizując fora regionalne należy zwrócić uwagę, że największa liczbę użytkowników ma forum podlaskie, co świadczy ponadprzeciętnym zainteresowaniu akwarystyką w naszym regionie. Małe zainteresowanie akwarystów w lubuskim, płockim, elbląskim, poznańskim, gorzowskim, dolnośląskim i rzeszowskim, może świadczyć, że niektóre fora o zasięgu ogólnopolskim pełnią jednocześnie rolę forów regionalnych.”
Sporo tych akwarystów, nawet jeżeli połowa nich loguje się na różnych forach pod innymi nickami, nawet jeżeli administracja wyjechała na wakacje, a użytkownicy to głównie google bot, to jednak sporo.
Jest jeszcze inny akwarysta. Przykład sam się prosi. Nasz listonosz, albo sąsiad z naprzeciwka, majster od dachu, nasza znajoma (już chce stawiać drugie), mama kolegi naszej córki Małgosi ze szkoły, nauczyciel wu-fu z Małgosi szkoły, znajoma pielęgniarka, itd., tych ludzi nie ma forach. Może i mają powyciągane swetry i chodzą w zatłuszczonych halkach, ale mają też i akwaria.
„6.4. Analiza wielkości rynku na podstawie statystyk targów
Poniższa tabela przedstawia najbardziej popularne targi botaniczne i zoologiczne, na których prezentowana jest także branża akwarystyczna.
Tab. nr 18. Liczba wystawców i odwiedzających na targach botanicznych i zoologicznych

Źródło: opr. wł. na podstawie: http://www.interzoo.com" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.animalmarket.com.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.wigor-targi.com/targi,371,Zo ... 2010+.html" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.aquazoo.mtp.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, (26.05.2011 r)
Wśród wymienionych targów jedynie targi „Aquazoo” są targami akwarystycznymi, pozostałe targi to targi zoologiczno - botaniczne. W 2008 na targach „Interzoo” zainteresowanie akwarystyką wyraziło 44% zainteresowanych, dwa lata później procent zainteresowania spadł do 41%. Niewątpliwie na targach w Norymberdze największym zainteresowaniem cieszyły się produkty i artykuły dla psów i kotów, a zainteresowanie nimi wyraziło odpowiednio 58% w 2008 i 56 % zwiedzających w 2010 roku. Widoczny spadek zainteresowania w obu głównych kryteriach jest spowodowany wzrostem zainteresowania przez odwiedzających artykułami związanymi z uprawą roślin doniczkowych. Liczba zwiedzających na tych targach wzrosła, w odróżnieniu do pozostałych wymienionych targów.
Na targach Zoo Botanika, widoczny jest spadek liczby zwiedzających przy jednoczesnym wzroście wystawców z branży zoologicznej i botanicznej. Na podstawie statystyk tych targów jest trudno wyciągnąć wnioski o przyczynach spadku liczby odwiedzających.
Do typowych akwarystycznych targów należą targi „Aquazoo”, jednak i w tym wypadku widoczny jest spadek odwiedzających. Można wysnuć wniosek, że przyczyną spadku liczby zwiedzających jest mała liczba wystawców i permanentny udział w targach firm o ugruntowanej pozycji na rynku.
No właśnie nasze „Aquazoo”, ci sami wystawcy, te same produkty i co tu oglądać.
Dla potrzeb pracy przeprowadziłam ankietę wśród akwarystów. Odzew był bardzo duży i pozwolił na sformułowanie dalszych wniosków.
„6.5. Analiza wielkości rynku na podstawie wyników ankiety
Celem postawienia pytań 12 i 13 było zbadanie dynamiki rozwoju lub regresu rynku. Wyniki badania obrazują dwa poniższe wykresy.
Wykres nr 2. Źródła pasji

Źródło: opr. Wł.
Wykres nr 3. Przekazanie pasji innym

Źródło: opr. wł.
Zestawienie wyników odpowiedzi na pytania 12 i 13 stoją ze sobą w sprzeczności. Podobna ilość ankietowanych deklaruje samodzielne zainteresowanie się akwarystyką, jak i przekazanie swoich zainteresowań innym. Teoretycznie, odsetek osób deklarujących przejęcie zainteresowania akwarystyką od innych osób powinien być zbliżony do tych, którzy deklarują „samozainteresowanie się”. Wynik jest trudny do zinterpretowania.
… może, nie dokąd idziesz akwarystyko tylko dokąd idziesz Aquael?
Publikacje akwarystyczne dawniej i dziś
Mamy bardzo wiele książek z tej dziedziny, „starych” i nowych. Na gwiazdkę dostaliśmy kolejną encyklopedię ryb akwariowych. Żona stwierdziła krótko – akwaryście nie powinno się kupować książek o rybach – bez komentarza. 90 % z nich pisanych jest według podobnego schematu – woda, światło, choroby ryb, jak prawidłowo urządzić akwarium – kolejność dowolna, a potem już przegląd gatunków ryb wg widzimisię autora. Wszystkie z ich wydawane są na bardzo dobrym papierze, fotki zwykle zapierają dech w piersi, tylko co z tego? Konia z rzędem temu, kto wskaże publikację (najchętniej naukową) dotyczącą n.p. Orinoko. Nie interesują nas kolorowe fotki ryb, ale wykaz gatunków żyjących w poszczególnych dopływach, rodzaj podłoża, gleby okalającej brzegi, parametry wody i ich zmienność w skali roku, szybkość nurtu, rodzaj pokarmu, gatunki roślin nabrzeżnych i wodnych, typ krajobrazu i wiele innych. Chcąc stworzyć w akwarium warunki zbliżone do naturalnych powyższa wiedza jest niezbędna. Mamy jedną w miarę rzetelną publikację dotyczącą Amazonki, ale jest to tylko jeden z przedstawionych biotopów, więc siłą rzeczy potraktowany jest trochę „po łebkach”.
Wbrew pozorom, książka jest jak alkohol pod warunkiem, że będzie to alkohol z klasą. Siwucha jakoś mi nie leży. Przy okazji, jedna z najdroższych wódek świata Russo Baltique Vodka kosztuje 1 300 000 $ za butelkę. Najdroższa jest Billionaire Vodka – 3 700 000 $ za flaszkę (!!!) Oczywiście, nie oczekuję książek na tym poziomie finansowym, nie ten poziom nałogu.
W czasach studenckich biblią w odcinkach dla studentów i pracowników Wydziału Architektury PW był niemiecki (ściślej - RFN-owski, był taki kraj) miesięcznik „Baumeister”. Oprócz porażającej zawartości merytorycznej, olbrzymiej ilości fotografii i rysunków miał podstawową zaletę – streszczenie każdego artykułu po angielsku. Niemieckiego nigdy niestety się nie nauczyłem, choć parę razy podejmowałem próby. Najbliżej nauczenia się byłem na obozie harcerskim w NRD, gdy zakochałem się w niemieckiej pionierce, Rita jej było na imię. Niestety, wakacje się skończyły, miłość do Rity a wraz z nią do języka niemieckiego mocno osłabły i nic z tego nie wyszło.
MA – jeszcze „za czasów” Pani Hani Stepnowskiej podrzuciłem pomysł, by wzorem czasopism architektonicznych zamieszczać streszczenie artykułów po angielski i rosyjsku. Z „zaściankowego” (przepraszam Redakcję za to sformułowanie) miesięcznika miałby szansę wypłynąć na arenę międzynarodową. Regularnie czytam miesięcznik „Wiedza i Życie” i z utęsknieniem czekam na każdy następny numer. W zasadzie życie moje odmierza od miesiąca do miesiąca ten tytuł. Czy ktoś zastanowił się co zrobić, by popieprzeni hobbyści nie mogli doczekać się kolejnego wydania MA?
Fora internetowe – wymierający relikt?
Panie Pawle – tu już Pan poszedł po bandzie. Może loguje się Pan na nieodpowiednich forach? Proponuję zajrzeć na Forum Malawi albo Akwariumonline.pl. Tam się dzieje i nie tylko tam. Nie jest tak źle. Myślę, że z forami to jak z prasą – półki uginają się od kolorowych pisemek po 1,99 zł, a gdzieś z boku na wyrobionego czytelnika zerkają nieśmiało „poważne” tytuły. A gdyby tak stworzyć forum ekspertów, którzy rzetelnie odpowiadaliby na pytania internautów tak, jak to się dzieje na łamach MA? Jestem pewien, że takie forum zyskałoby olbrzymią popularność. W końcu nie każdy jest początkującym akwarystą. Mam na myśli dość elitarne forum, w pewnym sensie dla zawodowców. Jest nisza do wypełnienia i jest też oczywiście pytanie – kto za to zapłaci?
A ja myślę, że jest źle. Zarejestrowałam się na kilku forach, nie związanych z akwarystyką. Sytuacja jest podobna do tej z forów akwarystycznych. Ta forma komunikacji wyczerpała swój potencjał, a zmierzch odczuwają wszystkie fora, nie tylko akwarystyczne.
Stowarzyszenia i wystawy akwarystyczne
Jeszcze stosunkowo niedawno gdy organizowało się wystawę akwarystyczną – zwłaszcza dużą i w prestiżowej lokalizacji – natychmiast zgłaszało się wiele chętnych organizacji chcących się tam zaprezentować w zamian za udostępnienie akwarium i sprzętu pod aranżację oraz pomoc logistyczną w postaci żwirku, wody itp. Obecnie […] to już nie wystarcza. Chętni do udziału w wystawach owszem są, ale trzeba im zapewnić zaplecze w postaci hoteli, a nawet innych udogodnień. Jeśli tak dalej pójdzie to niewykluczone, że chcące promować siebie organizacje zażądają zapłaty za przygotowywane przez siebie aranżacje.[/]
I czemu Pan się dziwi? Komercjalizacja ogarnia kolejne dziedziny życia. Aranżacja akwarium jest sztuką, która może podlegać Prawu autorskiemu. Jeżeli analfabeta w Tybecie domaga się kasy za fotkę z europejskim turystą, nie zdziwi mnie wcale, że wystawiający akwaria mogą z czasem żądać zapłaty za każdą fotkę ich zbiornika. Sztuka też kosztuje.
Zmiana mentalności
Na propozycję wykupienia reklamy – nieważne w jakiej formie: prasowej, książkowej, czy bannera reklamowego na wystawie – ich przedstawiciele z miejsca odmawiają, twierdząc, że ten wydatek im się „nie zwróci”.
Panie Pawle, czy naprawdę nie zauważył Pan, że rynek reklamy dynamicznie się zmienia tak jak czasy, w których żyjemy? I Pan i my byliśmy na kolejnych Dniach Akwarystyki w Drozdowie w zeszłym roku. Co z tego, że były tam banery kilku firm akwarystycznych? Przecież uczestnicy wystawy doskonale znają te firmy. Tego typu reklama w żaden sposób nie przekłada się na wzrost zysków, bo nie może się przełożyć w towarzystwie wzajemnej adoracji. Firmy reklamowe szerokim frontem wchodzą w internet, promując produkty swoich klientów. Zwiotczały baner na wystawie nikogo nie interesuje, a reklama w niskonakładowej prasie dotyczy towarzystwa wzajemnej adoracji, efekt finansowy – zero. Marzy mi się, by otwierając rano onet.pl wyskoczyła reklama firmy akwarystycznej, promującej nowe technologie w dziedzinie energii odnawialnej, przedstawiającą mini elektrownie wiatrowe i ogniwa fotowoltaiczne skierowane do akwarystów (ja wiem, a Pan rozumie, jaką firmę mam na myśli ). Zmorą każdego z nas są rachunki za energię elektryczną.
Telewizja na różnych kanałach reklamuje beznadziejne (sprawdziłem) produkty na potencję. Przy okazji dykteryjka:
Spotyka się trzech starych wiekiem przyjaciół przy piwku i jak to zwykle bywa, po jakimś czasie schodzą na tematy damsko – męskie. Pierwszy z nich reasumuje:
- Panowie, nie mam z tym problemów.
Drugi na to - a ja niestety, od 10 lat już nie mogę.
Na to trzeci – a ja, odpukać, tylko od trzech.
Jeżeli jakieś tam firmy reklamują w różnych kanałach telewizyjnych swoje idiotycznie ziołowe środki na potencję, albo różne maszyny do czyszczenia parą (nie działają), dlaczego nigdy nie widzieliśmy reklamy TV firmy akwarystycznej? Odpowiedź jest prosta – każdy niedomagający facet wyda każdą kasę, by w krytycznej sytuacji być mężczyzną, a każda „kura domowa” zechce ulżyć swojej pracy kupując cudowną maszynę, która odwali za nią robotę – i to jest „target”. Akwarysta nie jest „targetem” godnym reklamy telewizyjnej, ale internetowej – już tak.
Co robić?
Usiąść i płakać nad ciężką dolą polskiej akwarystyki – tak byłoby najprościej. Na szczęście autor artykułu nie poddaje się i wskazuje światełko w tunelu wygaszonego akwarium.
Akwarystyka wymaga jednak obecnie marketingu i to marketingu agresywnego, mającego promować ją jako hobby modne, zdrowe, proekologiczne i edukujące. Konieczne jest wyjście z nim do ludzi, pokazanie im i przekonanie ich, że warto i fajnie jest mieć akwarium. W tym celu konieczna jest współpraca zarówno firm produkujących i dystrybuujących sprzęt i akcesoria akwarystyczne (w końcu to one mają pieniądze, a bez pieniędzy wiele się nie zdziała), wspomnianych stowarzyszeń akwarystycznych oraz rzesz akwarystów.
Pozwolę się jednak z Pana tezami nie zgodzić. Początek pierwszego zdania dobry – z punktu widzenia logiki teza ma wartość 1. Dowód tezy ma niestety wartość 0, a wnioski mają też wartość 0. Z prawdziwych przesłanek wyciąga Pan fałszywe wnioski, stad wartość logiczna wywodu wynosi niestety 0. Dlaczego – ponieważ podstawową zasadą marketingu jest przedstawienie potencjalnemu klientowi korzyści z posiadania produktu. „Warto i fajnie mieć akwarium” – a gdzie korzyści dla klienta, płynące z posiadania akwarium? „Warto” i „fajnie” nas nie przekonuje, tak jak wielu potencjalnych klientów, którym chcieliśmy „zafundować” akwarium.
Z czym do ludzi?
Tu mi Pan przyłożył, nie dając możliwości polemiki. W gruncie rzeczy zgadzam się z Pana tezami i o tej porze moja przekora już mocno osłabła. Nie byłbym sobą, gdym jednak nie znalazł małego „ale”. Rozwijanie akwarystyki na bazie „mody” ma krótkie nogi. Immamentną cechą każdej mody jest jej krótkotrwałość, ulotność, a chyba nie o to nam chodzi.
Czym skorupka za młodu…
Uważam, że podobnie jest z akwarystyką – należy skupić się zwłaszcza na edukacji najmłodszego pokolenia poprzez mądrą i systematyczną promocję tego hobby w szkołach podstawowych, przedszkolach, a kto wie? może nawet w żłobkach?[/]
Ze żłobkami, to już Pan przesadził – z jednej strony odjazdowe akwarium, a obok, na przewijaku zafajdany tak, że mu się kupka przez kołnierzyk od śpioszków przeciska przyszły akwarysta, jak gdyby nigdy nic podziwiający rybki. Cała reszta jest O.K. Pozostaje pytanie bez odpowiedzi – jak wprowadzić akwaria do przedszkoli i szkół w ramach nauki o przyrodzie? Prowadzimy akwarium w przedszkolu naszej najmłodszej córeczki. Wiem, że jeszcze kilku pasjonatów z naszego forum robi to samo w innych przedszkolach w mieście. W zeszłym roku poprowadziliśmy pogadankę przyrodniczo – geograficzną na temat rybek pływających w ich akwarium. Dyplom dostaliśmy za to, a co?
Żeby nie było za różowo - czy i kto, jest w stanie opracować program nauczania akwarystyki w placówkach edukacyjnych? Kto za to zapłaci? Ile taki program może kosztować? Może nie będzie tak źle, jak Pan prorokuje z tymi porozciąganymi sweterkami.
Dokąd idziesz akwarystyko? Teraz my
Były prezydent kilka lat temu powiedział:
„Ty Ludwiku Dornie i ty, psie Sabo, nie idźcie tą drogą”.
Wyrafinowana technika akwarystyczna zabija akwarystykę. Początkujący adepci akwarystyki są zagubieni i przerażeni ilością i wyborem filtrów, grzałek, świetlówek, napowietrzaczy, podłoży, testów, pokarmów itd. itp. Bardzo często niedouczony personel sklepów zoologicznych nie jest w stanie im pomóc. Z tego powodu wielu z nich poddaje się już na starcie stwierdzając, o kurde, to nie dla mnie, za dużo problemów, to dla mnie za trudne.
Od lat pokutuje przekonanie, że akwarium wymaga nieustannej opieki, podmian wody i wielu innych, codziennych zabiegów, na które ludzie zwyczajnie nie mają czasu. Wielokrotnie proponowaliśmy zwykłym zjadaczom chleba i instytucjom założenie akwarium. Argumenty na „nie” zawsze były te same – za dużo roboty, akwarium, to wyższa szkoła jazdy itd. Za akwarystyką jak ogon ciągnie się przeświadczenie, że to czysta technologia, trudna do ogarnięcia. Elektronikę w domu każdy może opanować przy pomocy prostego pilota. Akwarium nie da się sterować pilotem, stąd podejście jak do jeża. Większość z naszych potencjalnych klientów trzyma w domu psy. Nie zdają sobie sprawy, że rybki są dużo mniej kłopotliwe. Przełamać ten stereotyp – bezcenne.
Akwarium typu „low tech” – eksperymentujemy z powodzeniem prawie cztery lata. Jesteśmy przekonani, że minimalna ilość techniki (pompa i grzałka) mogłaby być przyszłością akwarystyki. Jesteśmy też realistami – firmy które zainwestowały duże pieniądze w rozwój techniki akwarystycznej nie odpuszczą. Szaleństwo technologiczne zapoczątkował św.p. Pan Eheim, wymyślając i patentując swój filtr ciśnieniowy. „Wyścig zbrojeń” pomiędzy producentami trwa. Nie podejmujemy się prorokować, kto wygra i czym to się skończy. Dopóty, dopóki służy to akwarystom, jest O.K. Gorzej, że ten wyścig służy tylko tym, którzy nie boją się techniki. Reszta odpada w przedbiegach, a liczba akwarystów maleje i będzie maleć.
Marzy nam się akwarium idealne – niezawodna pompa, absolutnie pewna grzałka, nie gotująca ryb na miękko, filtracja hydroponiczna i darmowe źródło energii odnawialnej zasilającej zbiornik. Czy ktoś kiedyś spełni te marzenia? Jeśli nie, to chyba sami będziemy musieli się tym zająć.
Anna i Aleksander Bielscy
Nie cytuję artykułu Pana Pawła Zarzyńskiego, ponieważ możecie go sobie poczytać otwierając grudniowy nr MA. Przy okazji, jako aktywny uczestnik innego forum zazdroszczę Wam trochę profesjonalnie zrobionej prezentacji MA na Waszym forum.
Teraz do rzeczy:
Anna i Aleksander Bielscy
Dokąd idziesz, akwarystyko? – artykuł polemiczny z dużą dozą ironii oraz autoironii
Tytułem wstępu
Lubię polemizować, nawet, jeżeli zgadzam się z tezami interlokutora. Ten typ tak ma. Dlaczego - ponieważ już w liceum nauczono mnie, że tylko poprzez dyskusję można dojść do prawdy (wielkie słowo). My, ówcześni uczniowie dyskutowaliśmy żarliwie między sobą na temat muzyki. Pytanie kto lepszy - Beatlesi, czy Rolling Stonesi, było tylko rozgrzewką – na sceny wchodziła cała kupa zaje…ch kapel – Doors, Pink Floyd, Emerson Lake & Palmer, Chicago, i długo, długo by jeszcze wymieniać. Dyskutowaliśmy z nauczycielami - niby dlaczego Mickiewicz ma być lepszy od Norwida? Mickiewicz był dla nas nudny, za to „Bema pamięci rapsod żałobny” Norwida Cz. Niemen zaśpiewał wybornie. Z nauczycielami prowadziliśmy też inne dyskusje - dlaczego ekonomia socjalistyczna ma być lepsza od kapitalistycznej? W tamtych latach (przełom 60. i 70.) ten ostatni temat był bardzo niebezpieczny, a jednak szkoła, do której chodziłem umożliwiała takie dyskusje. Zwykle mieliśmy przedwojennych nauczycieli, widomo było, że w sprawach ustrojowych myśleli podobnie, program nauczania wymuszał na nich przedstawianie samych zalet słusznie minionego już ustroju, a jednak z wielką klasą umieli bronić jedynie słusznych wtedy tez. Z liceum wyniosłem zamiłowanie do polemik i definicję prawdy, którą sami wtedy ukuliśmy – Prawda jest jedna, niepodzielna i zawsze leży pośrodku. Potem poznałem też wiele innych Prawd, z których najbardziej podobała mi się definicja ks. Józefa Tischnera:
Są trzy prawdy - prawda, półprawda i gówno prawda.
Pozwolę sobie trochę się pomądrzyć, bo z dwóch różnych prawd dotyczących tego samego tematu może wyniknąć Prawda zbliżona choć na kciuk do prawdy obiektywnej, choć taka nie istnieje.
Panie Pawle, mam nieodparte wrażenie, że kierunki rozwoju akwarystyki nie dają Panu spać. Już kiedyś zadawał Pan sobie to pytanie (o tym dalej).
Nie mamy aż takiego doświadczenia akwarystycznego jak Pan, ale z racji mojego wieku trochę znam się na życiu, a wyciągnięcie wniosków na temat obrazu polskiego akwarysty zajęło nam raptem 3 lata.
Akwarystyka – hobby ekscentryków?
Okładka MA z listopada 2011 jest tą, która na forach wywołała „prawdziwą burzę”. Nie mamy niestety grudniowego numeru, mamy za to styczniowy, z 2012 r, po którym, o ile pamiętam Redakcja MA podwinęła ogon pod siebie w „okładkowym szaleństwie” – dalej już było tylko poprawnie. Dla tych, którzy nie widzieli okładki ze stycznia 2012 postaram się ją opisać. Góra typowa, Magazyn Akwarium w lewym górnym rogu, na czarnym tle tytuły wiodących artykułów, poniżej w tonacji biało szarej kompozycja przecudnej urody – dwa prostopadłościenne filary „klocki”, spięte górą szklanym „klockiem” akwarium, z łukowym wycięciem od wnętrza „bramy”. Konstrukcyjnie bez zarzutu, ale pomiędzy filarami stoi blondynka. Dlaczego „ale” – bo jeżeli blondas opiera dłonie o filary, to nieuchronnie pół tony wody pierdutnie jej na głowę (przepraszam blondynki). Przypomina nieco Marlin Monroe, której białą sukienkę podwiewa pęd powietrza z przejeżdżającego pociągu metra. Modelka na okładce poszła dalej – lewe udo ma odsłonięte aż do majtek. Komu i dlaczego takie okładki przeszkadzały? Gdzie jest powiedziane, że słowo „akwarysta” jest jednoznaczne ze słowem „impotent”? Przecież zdecydowana większość z nas ma dzieci. Panie Pawle, ugiąć się pod wpływem „fenomenalnego w moim odczuciu pastiszu tejże okładki” w internecie? Jest Pan młodym człowiekiem.
Faktem jest, że jestem już dziadkiem (we wrześniu 2013 skończyłem sześćdziesiątkę), dorobiłem się dwojga wnuków, brzucha, ale w życiu nie chodziłem w porozciąganym swetrze. Dżinsy i adidasy - tak, podkoszulków nie noszę, od czasów wyjścia z wojska śpię nago, a garnitur kupuję i zakładam tylko na każdy, kolejny ślub. Po tych trzech latach aktywności na forach i kilku felietonach zamieszczonych w MA mam jedną pewność – polski akwarysta jest totalnym konserwatystą (z małymi wyjątkami), bez względu na wiek. Nie jestem socjologiem, nie mam zielonego pojęcia, jak to logicznie wytłumaczyć. To z wiekiem człowiek zaczyna sobie cenić „święty spokój”. Dlaczego jednak tylu młodych akwarystów w tak wczesnym wieku przyjmuje postawy konserwatywne? Chociaż dziadkowi Piłsudskiemu przypisuje się to powiedzenie, to podobno oryginał pochodzi od Otto von Bismarcka:
Kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie sk…synem, ale kto na starość socjalistą pozostał, ten jest po prostu głupi.
Pisze Pan o Japonii, jako kraju akwarystyką stojącego. Dla mnie Pan Amano jest genialnym biznesmenem i równie genialnym hochsztaplerem akwarystyki. Kiedyś, jako zupełnie początkujący próbowaliśmy skorzystać z Jego rad. Zbudowaliśmy krystalicznie czysty zbiornik, udało nam się kupić nawet gąbkę w białym kolorze. Nigdzie niestety nie było pompy z przezroczystego plastiku. Po tygodniu bakterie nitryfikacyjne zrobiły swoje i było „po ptakach”.
Tak się składa, że swoją pracę magisterską pisałam z akwarystyki. Pochwalę się, że dostałam za nią wyróżnienie na uczelni oraz główną nagrodę w konkursie organizowanym przez PARP „Akademicki Mistrz Innowacyjności”. Twierdzi Pan, że akwarystyka nie jest obecnie „trendy”. A jeszcze parę lat temu pisał Pan (cytaty pochodzą z mojej pracy):
„Jak stwierdza dyr. Paweł Zarzyński z firmy AQUAEL - „Jeszcze przed dwudziestu laty akwarystyka w Polsce była w dużej mierze kojarzona z hobby dla dzieci i to właśnie młodzież stanowiła największą część klientów sklepów z rybkami. Obecnie sytuacja ta uległa diametralnej zmianie. Co prawda, najmłodsi akwaryści nadal stanowią spory odsetek kupujących (co cieszy), ale obok nich wyrosła silna grupa starszych odbiorców o zupełnie innych oczekiwaniach i możliwościach finansowych”
(http://www.rynekzoologiczny.pl/pg/pl/pu ... styko.html)
a także:
Dr inż. Paweł Zarzyński, project manager w firmie Aquael, określił wyniki finansowe firmy w 2010 r jako dobre. Panujący na rynku kryzys nie wpłynął na decyzje klientów. Wzrost obrotów w 2010 r odnotowała także firma Juwel. Według prezesa Zarządu, Beaty Kaiser, „jest to dobry znak, biorąc pod uwagę tempo w jakim rozwija się rynek akwarystyczny w dobie kryzysu.”
6.6. Analiza wielkości rynku na podstawie analizy przychodów wiodących firm w branży
Na rynku polskim w branży akwarystycznej funkcjonuje sześć głównych firm (profile firm zostaną przedstawione w dalszej części). Generowane przychody tych firm świadczą o wielkości ekonomicznej rynku akwarystycznego. Poniżej przedstawiono wyniki finansowe trzech z nich. Pozostałe nie złożyły sprawozdań finansowych do KRS.
Tab. nr 19. Wielkość przychodów i zysków osiągana przez wiodące firmy z branży akwarystycznej (w zł)

Źródło: opr. wł. na podstawie danych ze strony http://www.krs-online.com.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, (23-24.03.2011 r)
Co takiego się stało Panie Pawle, że Pan tak narzeka ? Tak tylko się domyślałam, że 2010 był rokiem dobrym dla firmy. Właśnie ściągnęłam raport z KRS, gdy pisałam swoją pracę magisterską nie były dostępne te dane. Zysk może nie powala przy takiej sprzedaży, ale był. A później nastał kryzys.
Niestety, duże firmy akwarystyczne rok po roku duszą akwarystykę, wypuszczając na rynek kolejne „super”, „naj”, hiper” i „ekstra” produkty. Normalka, takie mamy czasy. Liczy się zysk, przyrost sprzedaży rok do roku i takie tam inne biznesowe dla mnie pierduły, choć z największą przyjemnością oglądam kolejne odcinki Dragons Den na BBC Knowlege.
W latach 80. każdy akwarysta musiał radzić sobie sam. Akwaria spawane był z kątowników, szkło wklejano na zwykły ówczesny kit szklarski (śmierdział specyficznie), a mimo to chłopaki na forach z rozrzewnieniem wspominają pionierskie czasy. Za oświetlenie służyła zwykła lampka, a pompki i napowietrzacze budowano z jakichś ruskich części, dla których wiodący radzieccy konstruktorzy przewidzieli zupełnie inne zastosowanie. To wtedy mój wuj w drodze wymiany barterowej stał się szczęśliwym posiadaczem noktowizora z czołgu T-72, którego z powodzeniem używał (noktowizora oczywiście, nie czołgu) do kłusowania na dzika.
Z „radzieckich czasów” pochodzi też zupełnie nie akwarystyczny, ale za to charakterystyczny dowcip o mentalności tamtej epoki:
Doroczne przyjęcie na dworze królowej brytyjskiej dla ambasadorów, Jej Wysokość ma lekką niestrawność. W pewnym momencie brytyjska królowa puszcza głośnego bąka. Natychmiast zrywa się amerykański ambasador ze słowami „excuse me”. Po piętnastu minutach sytuacja się powtarza i błyskawicznie podrywa się ambasador Francji – „excusez-moi”. 10 min później królowa puszcza potężnego bąka. „Wyorderowany” ambasador radziecki dostojnie się podnosi z kieliszkiem w ręku i oświadcza:
- Trzeci piard królowej brytyjskiej rząd radziecki bierze na siebie.
Dziś początkujący akwarysta, wchodząc do sklepu gubi się w nadmiarze produktów „naj”, „super”, „hiper”, „extra” e.t.c. Porad szuka na forach, a tam niestety, domorośli najczęściej eksperci wyrażają sprzeczne opinie. Po wizycie w sklepie i przewertowaniu setek wątków na forach początkujący akwarysta jest jeszcze bardziej skołowany niż w momencie, gdy podjął decyzję o zakupie akwarium. Sami to przerabialiśmy.
Dziś wiemy, że do prowadzenia akwarium wystarczy dobra pompa i grzałka. Te i tylko te elementy muszą zastąpić słońce, którego nie da się odtworzyć w warunkach domowych. Firmy akwarystyczne poszły już tak daleko w technicyzacji akwariów, że chyba same nie do końca wiedzą, dokąd zmierzają. Patentują jak leci, by tylko wyprzedzić konkurencję. Kilka przykładów:
„Przełącznik bimetaliczny do grzałek akwariowych” patent nr 377626
„Filtr zewnętrzny” patent nr 360008
„Pokrywa akwarium” patenty nr nr 384692, 213240
„Pompka powietrzna” patent nr 187611
„Świetlówka kompaktowa z oprawką do akwarium” patent nr 386543
itd. i itp.
Szczerze podziwiam wynalazców. Sam mam w sobie żyłkę do wymyślania różnych dziwnych rzeczy. O ile, według mnie oczywiście, ma sens doskonalenie pomp i grzałek akwariowych, o tyle wynalazek pokrywy do akwarium z odpowiednio ukształtowanym zaczepem budzi mój śmiech. Oj przydałaby się nam wydajna pompa do akwarium pozbawiona mechanicznych części, pobierająca kilka watosekund energii, że nie wspomnę o grzałce zasilanej mini pompą ciepła typu powietrze – woda. Rozmarzyłem się.
Twierdzi Pan, że liczba akwarystów w Polsce spadła z kilku milionów w latach 80. ubiegłego wieku do 600 000 obecnie (szacunkowo) i dalej spada. Mam pomysł – wśród eurodeputowanych jest zapewne kilku (kilkunastu, kilkudziesięciu?) akwarystów. Wystarczy stworzyć z nich silne lobby i wydać dyrektywę nakazującą rejestrację wszystkich akwariów w krajach członkowskich. Skoro krowy w uszach noszą żółte plakietki identyfikacyjne, dlaczego akwaria nie miałyby być ewidencjonowane. Nie takie głupoty posłowie UE wprowadzili w życie. W ten sposób firmy akwarystyczne miałyby pełny obraz rynku i potencjalne „targety” na widelcu – żyć nie umierać – produkować, patentować, sprzedawać, liczyć zyski rok do roku i zacierać ręce, kusząca perspektywa, czyż nie? Jest to nasza, autorska propozycja ratowania rynku akwarystycznego. A tak już trochę poważniej – akwarystyka już ma mało wspólnego z hobby pasjonatów, teraz jest czystą technologią.
Parę lat temu analizowałam dla potrzeb pracy magisterskiej rynek akwarystyczny w Polsce. Kilka danych:
„6.2 Analiza wielkości rynku na podstawie statystyk internetowych forów ogólnopolskich
W Polsce zarejestrowano kilkanaście ogólnopolskich forów internetowych, poświęconych akwarystyce, grupujących miłośników poszczególnych gatunków ryb lub roślin. Zamieszczona poniżej tabela przedstawia ich wykaz wraz z liczbą zarejestrowanych członków.
Tab. nr 16. Liczba zarejestrowanych użytkowników na forach akwarystycznych

Źródło: opr. wł. na podstawie http://www.klub-malawi.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.forum.superakwarium.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.apisto.pl/fa" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.forum.roslinyakwariowe.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.pkmd.pl/pl/forum" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.holenderskie.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.forum.klub-malawi.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwartstyka.com.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwartstyka.com.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.aquaforum.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwaswiat.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.klub-tanganika.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.forum.eakwarystyka.eu" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwaswiat.net" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.malawiforum.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.akwaforum.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.mojeakwarium.eu" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.aqwarium.fora.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.aqua-net.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.holender.fora.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, (22.03.2011 r)
Liczba forów, a zwłaszcza liczba zarejestrowanych użytkowników jest znacząca, co świadczy o dużym zainteresowaniu akwarystyką. Należy jednak zaznaczyć fakt, że jeden użytkownik może być zarejestrowany na kliku forach, a to z kolei ogranicza wielkość rynku.
6.3. Analiza wielkości rynku na podstawie statystyk internetowych forów regionalnych
Poza forami ogólnokrajowymi istnieją również fora regionalne, skupiające akwarystów „ponad podziałami”. Zamieszczona poniżej tabela przedstawia ich wykaz wraz z liczbą zarejestrowanych członków.
Tab. nr 17. Liczba zarejestrowanych użytkowników na forach regionalnych

Źródło: opr. wł. na podstawie http://www.4szyby.blogspot.com/2010/10/ ... yczne.html" onclick="window.open(this.href);return false;, (26.05.2011 r), dane o liczbie użytkowników z 22.03.2011 r
Analizując fora regionalne należy zwrócić uwagę, że największa liczbę użytkowników ma forum podlaskie, co świadczy ponadprzeciętnym zainteresowaniu akwarystyką w naszym regionie. Małe zainteresowanie akwarystów w lubuskim, płockim, elbląskim, poznańskim, gorzowskim, dolnośląskim i rzeszowskim, może świadczyć, że niektóre fora o zasięgu ogólnopolskim pełnią jednocześnie rolę forów regionalnych.”
Sporo tych akwarystów, nawet jeżeli połowa nich loguje się na różnych forach pod innymi nickami, nawet jeżeli administracja wyjechała na wakacje, a użytkownicy to głównie google bot, to jednak sporo.
Jest jeszcze inny akwarysta. Przykład sam się prosi. Nasz listonosz, albo sąsiad z naprzeciwka, majster od dachu, nasza znajoma (już chce stawiać drugie), mama kolegi naszej córki Małgosi ze szkoły, nauczyciel wu-fu z Małgosi szkoły, znajoma pielęgniarka, itd., tych ludzi nie ma forach. Może i mają powyciągane swetry i chodzą w zatłuszczonych halkach, ale mają też i akwaria.
„6.4. Analiza wielkości rynku na podstawie statystyk targów
Poniższa tabela przedstawia najbardziej popularne targi botaniczne i zoologiczne, na których prezentowana jest także branża akwarystyczna.
Tab. nr 18. Liczba wystawców i odwiedzających na targach botanicznych i zoologicznych

Źródło: opr. wł. na podstawie: http://www.interzoo.com" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.animalmarket.com.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.wigor-targi.com/targi,371,Zo ... 2010+.html" onclick="window.open(this.href);return false;, http://www.aquazoo.mtp.pl" onclick="window.open(this.href);return false;, (26.05.2011 r)
Wśród wymienionych targów jedynie targi „Aquazoo” są targami akwarystycznymi, pozostałe targi to targi zoologiczno - botaniczne. W 2008 na targach „Interzoo” zainteresowanie akwarystyką wyraziło 44% zainteresowanych, dwa lata później procent zainteresowania spadł do 41%. Niewątpliwie na targach w Norymberdze największym zainteresowaniem cieszyły się produkty i artykuły dla psów i kotów, a zainteresowanie nimi wyraziło odpowiednio 58% w 2008 i 56 % zwiedzających w 2010 roku. Widoczny spadek zainteresowania w obu głównych kryteriach jest spowodowany wzrostem zainteresowania przez odwiedzających artykułami związanymi z uprawą roślin doniczkowych. Liczba zwiedzających na tych targach wzrosła, w odróżnieniu do pozostałych wymienionych targów.
Na targach Zoo Botanika, widoczny jest spadek liczby zwiedzających przy jednoczesnym wzroście wystawców z branży zoologicznej i botanicznej. Na podstawie statystyk tych targów jest trudno wyciągnąć wnioski o przyczynach spadku liczby odwiedzających.
Do typowych akwarystycznych targów należą targi „Aquazoo”, jednak i w tym wypadku widoczny jest spadek odwiedzających. Można wysnuć wniosek, że przyczyną spadku liczby zwiedzających jest mała liczba wystawców i permanentny udział w targach firm o ugruntowanej pozycji na rynku.
No właśnie nasze „Aquazoo”, ci sami wystawcy, te same produkty i co tu oglądać.
Dla potrzeb pracy przeprowadziłam ankietę wśród akwarystów. Odzew był bardzo duży i pozwolił na sformułowanie dalszych wniosków.
„6.5. Analiza wielkości rynku na podstawie wyników ankiety
Celem postawienia pytań 12 i 13 było zbadanie dynamiki rozwoju lub regresu rynku. Wyniki badania obrazują dwa poniższe wykresy.
Wykres nr 2. Źródła pasji

Źródło: opr. Wł.
Wykres nr 3. Przekazanie pasji innym

Źródło: opr. wł.
Zestawienie wyników odpowiedzi na pytania 12 i 13 stoją ze sobą w sprzeczności. Podobna ilość ankietowanych deklaruje samodzielne zainteresowanie się akwarystyką, jak i przekazanie swoich zainteresowań innym. Teoretycznie, odsetek osób deklarujących przejęcie zainteresowania akwarystyką od innych osób powinien być zbliżony do tych, którzy deklarują „samozainteresowanie się”. Wynik jest trudny do zinterpretowania.
… może, nie dokąd idziesz akwarystyko tylko dokąd idziesz Aquael?
Publikacje akwarystyczne dawniej i dziś
Mamy bardzo wiele książek z tej dziedziny, „starych” i nowych. Na gwiazdkę dostaliśmy kolejną encyklopedię ryb akwariowych. Żona stwierdziła krótko – akwaryście nie powinno się kupować książek o rybach – bez komentarza. 90 % z nich pisanych jest według podobnego schematu – woda, światło, choroby ryb, jak prawidłowo urządzić akwarium – kolejność dowolna, a potem już przegląd gatunków ryb wg widzimisię autora. Wszystkie z ich wydawane są na bardzo dobrym papierze, fotki zwykle zapierają dech w piersi, tylko co z tego? Konia z rzędem temu, kto wskaże publikację (najchętniej naukową) dotyczącą n.p. Orinoko. Nie interesują nas kolorowe fotki ryb, ale wykaz gatunków żyjących w poszczególnych dopływach, rodzaj podłoża, gleby okalającej brzegi, parametry wody i ich zmienność w skali roku, szybkość nurtu, rodzaj pokarmu, gatunki roślin nabrzeżnych i wodnych, typ krajobrazu i wiele innych. Chcąc stworzyć w akwarium warunki zbliżone do naturalnych powyższa wiedza jest niezbędna. Mamy jedną w miarę rzetelną publikację dotyczącą Amazonki, ale jest to tylko jeden z przedstawionych biotopów, więc siłą rzeczy potraktowany jest trochę „po łebkach”.
Wbrew pozorom, książka jest jak alkohol pod warunkiem, że będzie to alkohol z klasą. Siwucha jakoś mi nie leży. Przy okazji, jedna z najdroższych wódek świata Russo Baltique Vodka kosztuje 1 300 000 $ za butelkę. Najdroższa jest Billionaire Vodka – 3 700 000 $ za flaszkę (!!!) Oczywiście, nie oczekuję książek na tym poziomie finansowym, nie ten poziom nałogu.
W czasach studenckich biblią w odcinkach dla studentów i pracowników Wydziału Architektury PW był niemiecki (ściślej - RFN-owski, był taki kraj) miesięcznik „Baumeister”. Oprócz porażającej zawartości merytorycznej, olbrzymiej ilości fotografii i rysunków miał podstawową zaletę – streszczenie każdego artykułu po angielsku. Niemieckiego nigdy niestety się nie nauczyłem, choć parę razy podejmowałem próby. Najbliżej nauczenia się byłem na obozie harcerskim w NRD, gdy zakochałem się w niemieckiej pionierce, Rita jej było na imię. Niestety, wakacje się skończyły, miłość do Rity a wraz z nią do języka niemieckiego mocno osłabły i nic z tego nie wyszło.
MA – jeszcze „za czasów” Pani Hani Stepnowskiej podrzuciłem pomysł, by wzorem czasopism architektonicznych zamieszczać streszczenie artykułów po angielski i rosyjsku. Z „zaściankowego” (przepraszam Redakcję za to sformułowanie) miesięcznika miałby szansę wypłynąć na arenę międzynarodową. Regularnie czytam miesięcznik „Wiedza i Życie” i z utęsknieniem czekam na każdy następny numer. W zasadzie życie moje odmierza od miesiąca do miesiąca ten tytuł. Czy ktoś zastanowił się co zrobić, by popieprzeni hobbyści nie mogli doczekać się kolejnego wydania MA?
Fora internetowe – wymierający relikt?
Panie Pawle – tu już Pan poszedł po bandzie. Może loguje się Pan na nieodpowiednich forach? Proponuję zajrzeć na Forum Malawi albo Akwariumonline.pl. Tam się dzieje i nie tylko tam. Nie jest tak źle. Myślę, że z forami to jak z prasą – półki uginają się od kolorowych pisemek po 1,99 zł, a gdzieś z boku na wyrobionego czytelnika zerkają nieśmiało „poważne” tytuły. A gdyby tak stworzyć forum ekspertów, którzy rzetelnie odpowiadaliby na pytania internautów tak, jak to się dzieje na łamach MA? Jestem pewien, że takie forum zyskałoby olbrzymią popularność. W końcu nie każdy jest początkującym akwarystą. Mam na myśli dość elitarne forum, w pewnym sensie dla zawodowców. Jest nisza do wypełnienia i jest też oczywiście pytanie – kto za to zapłaci?
A ja myślę, że jest źle. Zarejestrowałam się na kilku forach, nie związanych z akwarystyką. Sytuacja jest podobna do tej z forów akwarystycznych. Ta forma komunikacji wyczerpała swój potencjał, a zmierzch odczuwają wszystkie fora, nie tylko akwarystyczne.
Stowarzyszenia i wystawy akwarystyczne
Jeszcze stosunkowo niedawno gdy organizowało się wystawę akwarystyczną – zwłaszcza dużą i w prestiżowej lokalizacji – natychmiast zgłaszało się wiele chętnych organizacji chcących się tam zaprezentować w zamian za udostępnienie akwarium i sprzętu pod aranżację oraz pomoc logistyczną w postaci żwirku, wody itp. Obecnie […] to już nie wystarcza. Chętni do udziału w wystawach owszem są, ale trzeba im zapewnić zaplecze w postaci hoteli, a nawet innych udogodnień. Jeśli tak dalej pójdzie to niewykluczone, że chcące promować siebie organizacje zażądają zapłaty za przygotowywane przez siebie aranżacje.[/]
I czemu Pan się dziwi? Komercjalizacja ogarnia kolejne dziedziny życia. Aranżacja akwarium jest sztuką, która może podlegać Prawu autorskiemu. Jeżeli analfabeta w Tybecie domaga się kasy za fotkę z europejskim turystą, nie zdziwi mnie wcale, że wystawiający akwaria mogą z czasem żądać zapłaty za każdą fotkę ich zbiornika. Sztuka też kosztuje.
Zmiana mentalności
Na propozycję wykupienia reklamy – nieważne w jakiej formie: prasowej, książkowej, czy bannera reklamowego na wystawie – ich przedstawiciele z miejsca odmawiają, twierdząc, że ten wydatek im się „nie zwróci”.
Panie Pawle, czy naprawdę nie zauważył Pan, że rynek reklamy dynamicznie się zmienia tak jak czasy, w których żyjemy? I Pan i my byliśmy na kolejnych Dniach Akwarystyki w Drozdowie w zeszłym roku. Co z tego, że były tam banery kilku firm akwarystycznych? Przecież uczestnicy wystawy doskonale znają te firmy. Tego typu reklama w żaden sposób nie przekłada się na wzrost zysków, bo nie może się przełożyć w towarzystwie wzajemnej adoracji. Firmy reklamowe szerokim frontem wchodzą w internet, promując produkty swoich klientów. Zwiotczały baner na wystawie nikogo nie interesuje, a reklama w niskonakładowej prasie dotyczy towarzystwa wzajemnej adoracji, efekt finansowy – zero. Marzy mi się, by otwierając rano onet.pl wyskoczyła reklama firmy akwarystycznej, promującej nowe technologie w dziedzinie energii odnawialnej, przedstawiającą mini elektrownie wiatrowe i ogniwa fotowoltaiczne skierowane do akwarystów (ja wiem, a Pan rozumie, jaką firmę mam na myśli ). Zmorą każdego z nas są rachunki za energię elektryczną.
Telewizja na różnych kanałach reklamuje beznadziejne (sprawdziłem) produkty na potencję. Przy okazji dykteryjka:
Spotyka się trzech starych wiekiem przyjaciół przy piwku i jak to zwykle bywa, po jakimś czasie schodzą na tematy damsko – męskie. Pierwszy z nich reasumuje:
- Panowie, nie mam z tym problemów.
Drugi na to - a ja niestety, od 10 lat już nie mogę.
Na to trzeci – a ja, odpukać, tylko od trzech.
Jeżeli jakieś tam firmy reklamują w różnych kanałach telewizyjnych swoje idiotycznie ziołowe środki na potencję, albo różne maszyny do czyszczenia parą (nie działają), dlaczego nigdy nie widzieliśmy reklamy TV firmy akwarystycznej? Odpowiedź jest prosta – każdy niedomagający facet wyda każdą kasę, by w krytycznej sytuacji być mężczyzną, a każda „kura domowa” zechce ulżyć swojej pracy kupując cudowną maszynę, która odwali za nią robotę – i to jest „target”. Akwarysta nie jest „targetem” godnym reklamy telewizyjnej, ale internetowej – już tak.
Co robić?
Usiąść i płakać nad ciężką dolą polskiej akwarystyki – tak byłoby najprościej. Na szczęście autor artykułu nie poddaje się i wskazuje światełko w tunelu wygaszonego akwarium.
Akwarystyka wymaga jednak obecnie marketingu i to marketingu agresywnego, mającego promować ją jako hobby modne, zdrowe, proekologiczne i edukujące. Konieczne jest wyjście z nim do ludzi, pokazanie im i przekonanie ich, że warto i fajnie jest mieć akwarium. W tym celu konieczna jest współpraca zarówno firm produkujących i dystrybuujących sprzęt i akcesoria akwarystyczne (w końcu to one mają pieniądze, a bez pieniędzy wiele się nie zdziała), wspomnianych stowarzyszeń akwarystycznych oraz rzesz akwarystów.
Pozwolę się jednak z Pana tezami nie zgodzić. Początek pierwszego zdania dobry – z punktu widzenia logiki teza ma wartość 1. Dowód tezy ma niestety wartość 0, a wnioski mają też wartość 0. Z prawdziwych przesłanek wyciąga Pan fałszywe wnioski, stad wartość logiczna wywodu wynosi niestety 0. Dlaczego – ponieważ podstawową zasadą marketingu jest przedstawienie potencjalnemu klientowi korzyści z posiadania produktu. „Warto i fajnie mieć akwarium” – a gdzie korzyści dla klienta, płynące z posiadania akwarium? „Warto” i „fajnie” nas nie przekonuje, tak jak wielu potencjalnych klientów, którym chcieliśmy „zafundować” akwarium.
Z czym do ludzi?
Tu mi Pan przyłożył, nie dając możliwości polemiki. W gruncie rzeczy zgadzam się z Pana tezami i o tej porze moja przekora już mocno osłabła. Nie byłbym sobą, gdym jednak nie znalazł małego „ale”. Rozwijanie akwarystyki na bazie „mody” ma krótkie nogi. Immamentną cechą każdej mody jest jej krótkotrwałość, ulotność, a chyba nie o to nam chodzi.
Czym skorupka za młodu…
Uważam, że podobnie jest z akwarystyką – należy skupić się zwłaszcza na edukacji najmłodszego pokolenia poprzez mądrą i systematyczną promocję tego hobby w szkołach podstawowych, przedszkolach, a kto wie? może nawet w żłobkach?[/]
Ze żłobkami, to już Pan przesadził – z jednej strony odjazdowe akwarium, a obok, na przewijaku zafajdany tak, że mu się kupka przez kołnierzyk od śpioszków przeciska przyszły akwarysta, jak gdyby nigdy nic podziwiający rybki. Cała reszta jest O.K. Pozostaje pytanie bez odpowiedzi – jak wprowadzić akwaria do przedszkoli i szkół w ramach nauki o przyrodzie? Prowadzimy akwarium w przedszkolu naszej najmłodszej córeczki. Wiem, że jeszcze kilku pasjonatów z naszego forum robi to samo w innych przedszkolach w mieście. W zeszłym roku poprowadziliśmy pogadankę przyrodniczo – geograficzną na temat rybek pływających w ich akwarium. Dyplom dostaliśmy za to, a co?
Żeby nie było za różowo - czy i kto, jest w stanie opracować program nauczania akwarystyki w placówkach edukacyjnych? Kto za to zapłaci? Ile taki program może kosztować? Może nie będzie tak źle, jak Pan prorokuje z tymi porozciąganymi sweterkami.
Dokąd idziesz akwarystyko? Teraz my
Były prezydent kilka lat temu powiedział:
„Ty Ludwiku Dornie i ty, psie Sabo, nie idźcie tą drogą”.
Wyrafinowana technika akwarystyczna zabija akwarystykę. Początkujący adepci akwarystyki są zagubieni i przerażeni ilością i wyborem filtrów, grzałek, świetlówek, napowietrzaczy, podłoży, testów, pokarmów itd. itp. Bardzo często niedouczony personel sklepów zoologicznych nie jest w stanie im pomóc. Z tego powodu wielu z nich poddaje się już na starcie stwierdzając, o kurde, to nie dla mnie, za dużo problemów, to dla mnie za trudne.
Od lat pokutuje przekonanie, że akwarium wymaga nieustannej opieki, podmian wody i wielu innych, codziennych zabiegów, na które ludzie zwyczajnie nie mają czasu. Wielokrotnie proponowaliśmy zwykłym zjadaczom chleba i instytucjom założenie akwarium. Argumenty na „nie” zawsze były te same – za dużo roboty, akwarium, to wyższa szkoła jazdy itd. Za akwarystyką jak ogon ciągnie się przeświadczenie, że to czysta technologia, trudna do ogarnięcia. Elektronikę w domu każdy może opanować przy pomocy prostego pilota. Akwarium nie da się sterować pilotem, stąd podejście jak do jeża. Większość z naszych potencjalnych klientów trzyma w domu psy. Nie zdają sobie sprawy, że rybki są dużo mniej kłopotliwe. Przełamać ten stereotyp – bezcenne.
Akwarium typu „low tech” – eksperymentujemy z powodzeniem prawie cztery lata. Jesteśmy przekonani, że minimalna ilość techniki (pompa i grzałka) mogłaby być przyszłością akwarystyki. Jesteśmy też realistami – firmy które zainwestowały duże pieniądze w rozwój techniki akwarystycznej nie odpuszczą. Szaleństwo technologiczne zapoczątkował św.p. Pan Eheim, wymyślając i patentując swój filtr ciśnieniowy. „Wyścig zbrojeń” pomiędzy producentami trwa. Nie podejmujemy się prorokować, kto wygra i czym to się skończy. Dopóty, dopóki służy to akwarystom, jest O.K. Gorzej, że ten wyścig służy tylko tym, którzy nie boją się techniki. Reszta odpada w przedbiegach, a liczba akwarystów maleje i będzie maleć.
Marzy nam się akwarium idealne – niezawodna pompa, absolutnie pewna grzałka, nie gotująca ryb na miękko, filtracja hydroponiczna i darmowe źródło energii odnawialnej zasilającej zbiornik. Czy ktoś kiedyś spełni te marzenia? Jeśli nie, to chyba sami będziemy musieli się tym zająć.
Anna i Aleksander Bielscy