Byliśmy w gliwicach i...
chyba za dużo oczekiwałem

akwaria naprawde wielkie itp ale...
1. Żaba się doszukała w zbiorniku Azjatyckim kilku bolbitisów i kryni, które w azji nie występują, była tam mało zróżnicowana obsada (dużo wszelakich bocji i kilka brzanek ;P ) i źle przemyślana. Brakowało jakiejś dużej ryby, wszystkie były podobnych rozmiarów. Miała być ławiczka, a rybki pływały po 2-3 sztuki po całym zbiorniku...
2. Polska rzeka była stawem. Woda stała niemal w miejscu, zestresowanych miętusów i sumów nie było widać, a okonie strasznie blade pasy miały i ciągle nastroszone były. Jedynie pstrągi dostały pieknych kolorowych kropek.
3. Ameryka południowa obfitowała w wielkie ryby itp ale jedna arapaima ma już jakąś infekcję i się starała podrapać o piasek.
4. Wyraźnie było widać miejsca łączenia tafli szklanych we wszystkich zbiornikach, do tego profilowana szyba uniemożliwiała obserwację ryb znajdujacych nawet dość niedaleko ale pod kątem.
5. tylko 4 zbiorniki

To jak zaprosić kogoś na piwo i po wypiciu 1 sztuki poprostu wstać i wyjść.
6. no i wszędzie wrzeszczące dzieciaki. Rodzice wszędzie się pchali z wózkami, zamiast je zostawić gdzieś z boku.
Ogólnie same akwaria robiły wrażenie ale człowiek czuje pewien niedosyt i szuka wejścia do kolejnego pomieszczenia

Tanganika się najbardziej podobała bo dużo kolorowych rybek pływało i sie na tych rybkach z Żabą nie znamy :> Nie wiedzieliśmy, że występują tam ławice. Pływa tam eskadra kilkunastu 15cm niebieskawo-żółtych stworów. I to robi wrazenie w porównaniu z marną ławicą brzanek w azji =.=